wtorek, 9 czerwca 2009

Wykopki.



Zaczęło się niewinnie,od przekopania się do dna w jednym miejscu. Potem panie robotnice postanowiły dokopać się do zaświatów,a ponieważ nie wiedziały gdzie kluczowe wejście do inferno...kopały wszędzie.
Przekopywanie, przekopywaniem,ale katorżnicza praca nie jest tak atrakcyjna jeśli nie można w przerwie oddać się drzemce. Nic to,że w ukochanym łożu z baldachimem więcej jest elementów podłoża aniżeli miejsca na przycupnięcie.
Bardzo mi się podoba to ogromne poczucie wspólnoty,fakt,że gady tak znamienicie przekopywały,ale włączyły w prace i mnie. Któż bowiem inny mógłby szaleńczo wymieniać im wodę średnio co kilka minut? Co sobie dziewczyny nasypały do kielicha- ja pracowicie oczyszczałam. Szczytem moich ambicji zawodowych zawsze była ciepła posada pani of filtrowania wody.
U nas wprawdzie tylko trzech Jeźdźców Apokalipsy,ale obraz zagłady taki,jakiego najbardziej tęgi mózgi w Biblii by nie wymyśliły.


Roboty, robotami,ale relacje interpersonalne ważne są nad wymiar. Pan Salvador odmówił udziału w pracach. Dyplomatycznie zdecydował nie współdziałać.Mówiąc krótko "wypiął się" na dziewczęta.
Jednakże nie taki gad uparty jak go malują.
A kiedy trzeba potrafi umęczonej dziewczynie wspomóc sen silnym ogonem. Jakkolwiek głupio by to nie brzmiało.Potrafi znieruchomieć dla dobra sprawy. (Uwaga,poziom słodkości tego zdjęcia przekracza normy zalecane przez Międzynarodową Organizację Diabetyków).
ps
http://www.gianlucafallone.com/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz