wtorek, 12 maja 2009

Jaja,jaja jak to jest?


Będzie dziś poważnie i naukowo.Czasem trzeba.

1)Przede wszystkim sam moment gekoniej kopulacji nie jest niczym z bajki.Żadnych serduszek,amorków, chóralnych śpiewów w podkładzie...raczej dziki,brutalny akt. Salvador prześladował Tamarę,a w ÓW chwili- po prostu agresywnie bidulkę użarł i sponiewierał dość intensywnie nią potrząsając. Aż chciało się krzyczeć : " oddaj mu!pogoń zboczeńca".

2)Od kilku dni samica kręciła się po terrarium szukając właściwego miejsca.Wydeptała ścieżki w każdą niemal stronę i przemierzyła niczym posłaniec obligatoryjne maratońskie kilometry. Przygotowałam jej specjalną salę porodową,w której spędziła wczorajszy dzień,ale ostatecznie jaja złożyła zupełnie w innym miejscu. Po samym złożeniu jajeczek,troskliwie i pracowicie przekopała pół terrarium za nic mając moje obawy,że wykopie dziurę i przekopie się do moich sąsiadów. W międzyczasie, raczyła się posiłkiem.Dziś odsypia.

3) Zarówno Frida jak i Salvador w żaden widoczny sposób nie okazali zainteresowania pojawieniem się na świecie potencjalnych przedstawicieli gatunku. Cały cud narodzin jaj przespali.

Po wszelkie instrukcje zerkajcie:
http://www.gekonlamparci.com/index.php?page=rozmnazanie

Takie małe cuda napawają mnie szacunkiem wobec majestatycznej Matki Natury.

ps
Takashi Murakami

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz