poniedziałek, 4 maja 2009


Mamy dżunglę.Początkowo w krainie gadów zapanowała chwilowa euforia,ba! było nawet zwiedzanie niemal wszelkich zakamarków i próba przemeblowania. A owszem. Przecież jeśli stoi w kącie gałąź- nie można przejść obok niej obojętnie.Trzeba się prześlizgnąć przez nią,koniecznie tak- by naruszyć strukturę. Myślałam,że może betonowe lub gipsowe wytrzymały by próbę,ale jeśli beton ...to tylko w pejoratywnym znaczeniu.Niestety.Że niby jakieś betonowe buciki... W każdym razie,to tyle jeśli chodzi o wystrój.Jeśli chodzi o ich stosunki interpersonalne. Śpią.W komplecie.W ciągu dnia najlepiej warstwowo, a jeśli się nie da to blisko,bliżej.W kupie. Nocą, odbywają się walki.Słyszę chrzęst łamanych kości i pękającej skóry.Kiedy tylko zapalam nagle światło,gady stają najczęściej w pozycji "Ja tu tylko stoję.Nic nie robię" i ciężko zidentyfikować kto winien czemu. W ramach stereotypów,że mężczyzna musi być tylko ładniejszy od diabła,a kobiety kochają typy łobuzów z twarzą pooraną bliznami...Salvador postanowił nie zostawać w tyle.Zaczęło się od blizny ciągnącej się od nosa po czubeczek łepetynki.Nie wiem czy to samookolaeczenie,czy raczej jedna z dam miała w tym swój udział.Niestety nie sposób jest jednoznacznie określić.Nikt się nie chcę przyznać.Być może,Salvador stracił na swej męskości,bo wedle opisów to właśnie "on" powinien w czasie kopulacje ranić"ją".Tu jak widać wszystko zadziałało odwrotnie.Tak bywa z półkastratami. :) Niełatwo być facetem.Nie wiem na pewno,ale po tym jak Salvador oberwał od Tamary ogonem przez łeb...śmiem to podejrzewać.Śmiem też podejrzewać,że zadziała się tu jakaś zmowa macic,bowiem kiedy dziewuchy kneblują się w kokosie Salvador bez ran cielesnych nie zbliży się doń. Och,ta miłość.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz