środa, 2 września 2009

Gekondzilla 2 i 3


Niestety muszę Was zmartwić.Weszłam na wyższy poziom funkcjonowania w świecie wirtualnym,a tym samym zwiększyłam wachlarz środków dręczenia ludzi. Teraz,do zwiększania faktoru lansu mogę również wykorzystywać ruchomę obrazki.Odkryłam dziś jakie zasady determinują świat klipów MTV,gdzie brokat sypie się gęsto na przemian z banknotami i bling!bling!precjozjami. Dupki baunsują w rytmie "tam tam",które by byc hitem najprawdopodobniej powstało na przydomowym syntezatorze między śniadaniem a podwieczorkiem jednego ze znanych producentów muzycznych.

Ale,ale nie o bzdurach chciałam tylko o prawdziwym Twórcy,przez duże te i ładne wu.
Thriller Majkela zdecydowanie był milowym krokiem w świecie rozrywki i wizualizacji.Sam Michałek był ewenementem,pomijając jego życiowe perypetie,nikt inny nigdy nie nadał białym skarpetom noszonym do czarnych spodni i butów takiego wyrazu. Choć gryzło się to nad wyraz i przyprawiało o nawroty palpitacji serca światowych modnisi...to jednak mu to uchodziło na sucho.A to tylko jedna z tryliarda rzeczy,które spowodowały,że Michael znany jest nad wyraz.Wszystkim.A "Thriller" miał dla mnie podwójną moc rażenia, bo Michael i bo Żywe Trupy,które są moimi odwiecznymi ulubionymi bohaterami i komiksów i horrorów.

Mój Thriller z gekonami w rolach głównych wciąż przede mną,ale od czegoś należy zacząc,richtig?
Nie będę pisać peanów na cześć Michałka, bo nie chcę się na fali zachwytów promować niczym biuściasta niewiasta,która wspomni imię Króla Popu i sądzi,że zyska popularność choć w ćwierci podobną do sławnego moonwalk'a.Niestety śmierć osób uznawanych za ikony jest zawsze jednoznaczna z masowym i medialnym bezczeszczeniem ich imion.Na oczach milionów ciała ich rozkładane są na czynniki pierwsze,obdzierane z intymności i ...godności.

Majkel królem był i basta.A kto się nie zgadza,ten niech się nie ujawnia bo poszczuję pit gekonem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz