piątek, 6 lutego 2009

Biografia,dossier .Episode 1.Frida Kahlo.

Dokładnie tak,dziś wpis poświęcony będzie w pełni Fridzie Kahlo.Oryginalna Frida pochodziła z Meksyku,tworzyła nad wyraz osobiste obrazy,które odzwierciedlały doświadczenia jej barwnego życiorysu
http://www.artcyclopedia.com/artists/kahlo_frida.html Moja Frida,nie od zawsze jest ze mną.Okres dzieciństwa spędziła w zupełnie innych rękach,ale jestem przekonana,że nie była grzeczną dziewczynką.Mały zadzior wiecznie zainteresowany otoczeniem.Taki odpowiednik bezzębnych dziewczynek na równi z chłopcami uczestniczących w wojnach osiedlowych nieletnich gangów zajmujących się nielegalnym handlem łopatkami.A już na pewno, ustawiła gekonie rodzeństwo i wprowadziła dyktaturę Rudej Wydry.Frida nie należy do spokojnych,sennych gekonów...trochę bardziej przypomina mi wiewiórę z ADHD po łyku energy drink'a.Jeśli śpi,to wiadomo,że udaje .Nie zwiedzie mnie jedno przymknięte oko,bo wiem doskonale ,że pod rudą kopułką zwykle kiełkuje jakiś plan.Bo przecież jest tyle inspirujących rzeczy,które gekon może robić w terrarium :można próbować przeniknąć przez ściankę,zbudować Piramidę Cheopsa z dostępnych kamieni,albo mniej inwazyjnie : powspinać się po Tamarze. Ślizgiem prostym,maskując się -czycha na okazję,taka żeńska wersja Bonda.A i owszem.Agent Specjalny "My name is Kahlo,...Frida Kahlo" vel Płaszczka.

Frida ,po skończonej misji najczęściej zabiera się do gromadzenia informacji,wywiadu,jedzenia...jedzenia i jedzenia.Je dużo,o czym nie omieszkałam poinformować także w innych wpisach.Gdy poluje,nie ma zlituj się,a końca nie widać.Prawdziwy atak hunów. Frida preferuje duże mączniki,z jeszcze większymi dynamicznymi kuperkami.Na takie najprzyjemniej się poluje,przecież.Nie jakieś tam mięczaki mączniki,które się tchórzliwie wciskają w ściany miseczki udając deseń cyramiczny.Muszą się miotać,uruchomić mechanizmy obronne,a najlepiej próbować ucieczki jak bohaterowie gry Worms.Taki u-boot smakuje najlepiej.
Frida musi,MUSI wiedzieć co się dzieje dookoła.Podczas,gdy jej współbratyńcy wylegują się smacznie,ona bada.Bada ruch powietrza,bada odciski na szybie,bada z dokładnością archeologa (trochę jak Lara Croft) ślady czasów pradawnych na kamieniach w terrarium,bada kąt nachylenia konaru i ewentualną trajektorię lotu ,gdy z ów konaru spaść się przydarzy.Gdyby mogła,pewnie zainstalowałaby sobie aparaturę i laboratorium żywcem wyciągnięte z seriali CSI.Tylko tam i tylko Frida mogłaby nadal rozkładać na czynniki pierwsze atomy i ździebła trawy czy badać DNA mączników przed konsumpcją.

Ach ta Frida.



PS
[mode on]Smrodek dydaktyczny .Całkiem słusznie od czasu do czasu na forach terrarystycznych nastają debaty dotyczące metod hodowlanych związanych z rack'ami. Nie jestem hodowcą,nie jestem osobą zamierzającą czerpać korzyści z trzymania zwierząt.Dlatego też,nigdy nie odebrałabym Fridzie przyjemności eksplorowania pozornie nieistotnych elementów.Nie wiem jak mierzy się szczęście gekonów,nie nabyłam jeszcze umiejętności komunikowania się z tymi braćmi mniejszymi,żaden też ze mnie cholerny Dolittle,ale wiem,że gekon mogący swobodnie wspinać się,wylegiwać na wysepkach,grzebać w kamykach,a czasami wspinać po ścianach- cieszy moje oczy znacznie bardziej niż ten zamknięty w plastiku.To nie jest argument strategiczny z ekonomicznego punktu widzenia,to jest argument czysto i wyłącznie emocjonalny.Jakże bardziej humanitarny. Smrodek dydaktyczny[/mode off]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz