
W każdym razie,nie bez powodu mój blog ma związek z Bruce'em (że się tak spoufalę). Chłopina wstrząsał niejednym dziecięcym sercem dzięki niezłomnej postawie,dzięki honorowi i walecznemu sercu,ale głównie dzięki szybkim nogom i kolorowym dresom.Klasyka kina "Hadzia!Ajwa"po prostu. Pomiędzy tymi znaczącymi onomatopeicznymi (powinnam za te długie wyrazy co najmniej jakąś nagrodę literacką dostać)tworami zawsze następowała seria ciosów,raz po raz przerywana wymownym spojrzeniem numer pięć na ten przykład.Bruce w żółtym dresie,nie wiedzieć czemu wystylizowany na pszczółkę Maję,rzucający gniewne spojrzenia...toż to czysta rozkosz.

Detale budują nastrój.Budujący napięcie, pojawiający się w tle złowieszczy dźwięk tamburynka przygrywającego w chwilach grozy.Nunchaku,które wydaje dźwięk niczym salwa armatnia,upadający człowiek brzmiący jak gdyby właśnie upadał burzony Mur Berliński. Czy wreszcie cios w twarz,którego odgłos dziś oglądany w jakości Dolby Surround ogłuszyłby niejednego.Ach,co to były za filmy.
No więc,pomyślałam sobie,że zdynamizuję nieco blog.Wrzucę opisik walk Bruce'a,a następnie dla zobrazowania dodam parę zdjęć Fridy,Salviego i Tamary czyli moich Dwóch i Pół Aniołków Charliego (ta 1/2 to jednojajeczny Salvi rzecz oczywista). Jednakże,dokonawszy selekcji ujęć mojej Trójcy, zdałam sobie sprawę,że gwiazdami "Za Szybcy ,Za Wściekli" to oni nie będą.
Oto moje gwiazdy azjatyckiego kina "Hadzia!Ajwa!" w pełnej dynamizmu odsłonie.Zabijają mrugnięciem.Ot co.(wszystkie zdjęcia wykonane w chwili największego pobudzenia,czyli zaraz po...przebudzeniu).



Brak komentarzy:
Prześlij komentarz